Zdania na temat tego, czy pisać tu o grach, są bardzo podzielone, dlatego postanowiłam czynić to w przyjaznej formie :) Gry i ich bohaterowie potrafią być inspiracją nawet do... malowania paznokci. Od razu przyznaję - to nie są moje paznokcie! Są one dziełem Undomiele, której więcej prac można znaleźć TUTAJ
A tu filmik jak powstawały:
Inspiracją dla Undomiele był Fiddlesticks, Zwiastun Zagłady, jeden z bohaterów gry League of Legends (w skrócie LoL). Przy okazji - bardzo polecam tę grę: jest darmowa, jest po polsku i... ogromnie wciąga (głównie dzięki dziesiątkom ciekawych bohaterów). Fiddlesticks, z zawodu kat, jest połączeniem kostuchy ze Strachem na Wróble z Dorotki z Krainy Oz ;) Zazwyczaj pokazuje się w towarzystwie stada morderczych kruków. To potężna postać, którą gracz może przywołać i rozegrać za jej pomocą bitwę.
Śledzę Wasze blogi z ciekawością i wiem, że wiele z Was również potrafi robić cuda na paznokciach. Uwielbiam je oglądać, sama jednak nie maluję swoich zbyt często, chyba głównie z jednego powodu:
Przyznam się szczerze - makijażu oczu robić nie umiem. Mam do tego dwie lewe ręce, po prostu jestem noobem. Podziwiam dziewczyny, które nakładają i mieszają pięć czy dziesięć cieni i jeszcze im to wychodzi na obydwu oczach tak samo! To jest ponad moje siły i... trochę szkoda mi życia na siedzenie w łazience ;) Dlatego wybawieniem są dla mnie cienie-kameleony, które praktycznie cały makijaż robią za mnie - napaciać na powiekę, trochę rozszorować, rach-ciach i już.
Ostatnio wspominałam o moim ulubionym C'mon Chameleon firmy Catrice. Ma numer 410 i można go znaleźć w drogerii Natura za 11,99. Jest to podróba duo chromu firmy MAC o nazwie Club. Ładne porównanie obu cieni można znaleźć u Krzykli.
W zależności od światła cień zamienia się w brąz albo w miętową zieleń. Chameleon jest cieniem kultowym - większość blogerek posiada go już od dawna. Jak dla mnie jest najlepszym kosmetykiem z całej szafy Catrice.
Na zdjęciach jest na bazie z Essence, czyli jakby nie był na żadnej bazie :f (będę wam bardzo wdzięczna za polecenie dobrej bazy). Wydaje mi się więc, że można by było wyciągnąć z niego jeszcze więcej.
Często spotykałam się z pytaniami, czy Chameleon pasuje do niebieskich oczu - tak, pasuje, zwłaszcza gdy jest się chłodnym typem.
Dziś temat nie do końca związany z urodą, ale na pewno związany z kolorami, a dokładniej - kolorami w filmach.
Amerykański przemysł filmowy skrupulatnie stosuje się do zasad teorii koloru. Właściwie - do jednej zasady. Po przeciwnych stronach koła barw znajdują się kolory uzupełniające, czyli te, które najbardziej ze sobą kontrastują. Najpopularniejszą parą jest pomarańczowy i niebieski.
Hollywood oszalał na punkcie tych dwóch barw, ponieważ do tonów ludzkiej skóry doskonale pasuje niebieskie, a właściwie niebiesko-zielonkawe tło. Bohater na takim tle jest dodatkowo kolorystycznie wyróżniony, przyciąga wzrok. A przecież w większości filmów mamy się skupić właśnie na bohaterach.
Ot taki trik. I wszystko piękne, o ile jest wykorzystywany z głową. Jednak można zauważyć, że nagle paleta barw w amerykańskich produkcjach uległa znacznemu uproszczeniu i wszędzie widzimy pomarańcze i błękity.
Tron
Jutro będzie futro
Jutro będzie futro
I'm Blue da ba dee dabba da-ee
I am Number Four
Wolfman
Aby jednak nie było tak nudno i szaroburo, bardzo, ale to bardzo popularnym zabiegiem jest pokazywanie ujęć w kolorach pomarańczy, złota:
na przemian z ujęciami w barwach niebieskich:
Dobra, ale to jeszcze nie było takie straszne. Przyjrzyjmy się teraz Transformersom.
Czy ten kolor skóry wygląda normalnie?
Really?
Twórcy filmów kombinowali, kombinowali, aż w końcu przedobrzyli. Dopieszczając kontrasty, zapomnieli, że ludzka twarz powinna wyglądać przede wszystkim realistycznie. W wielu filmach możemy spotkać pomarańczowe potworki.
OMG Chevy, co co oni ci zrobili z twarzą!
A najgorsze, że ten trend został najprawdopodobniej przez niektórych uznany za dominujący model urody, czego skutki możemy podziwiać na ulicach ;)
Chelsy Davy
Na zakończenie trailer Sucker Punch. Mam nadzieję, że ta odrobina wiedzy o kolorach zmieni wasze spojrzenie na amerykańskie produkcje.
Świat ma tyle barw, a oni niemal cały czas katują nas tymi samymi. Gdzie się podziały zielenie, czerwienie, fiolety. Dzięki Bogu we wcześniejszych epokach nie posługiwano się kolorami w ten sposób. Bo kto wie, jak wtedy wyglądałaby sztuka.
Korzystałam częściowo z materiałów ze strony reżysera Todda Miro.
Dziś kilka słów o szminkach. Standardowo wyróżnia się szminki w odcieniach ciepłych i chłodnych:
Co jednak z czerwienią? Czy występuje w ciepłej i chłodnej wersji? Owszem. Szczegółowo omawia to Michelle Phan (której filmy serdecznie polecam). Michelle pokazuje też trzy popularne sposoby na sprawdzenie, czy jest się typem chłodnym, czy ciepłym oraz wyróżnia typ neutralny - są nim szczęściary, którym po prostu wszystko pasuje. Miłego oglądania :)
3 metody proponowane przez Michelle:
Do typów ciepłych pasuje złoto, do zimnych - srebro.
Do typów ciepłych pasuje złamana biel (biel delikatną domieszką żółtych tonów), do chłodnych - czysta biel.
U chłodnych typów widoczne naczynia krwionośne są w kolorze niebieskim, u ciepłych - w kolorze zielonym.